Przejdź do treści

Androgyn. Jedność przeciwieństw.

Czym jest Androgyn? Androgyne to postać „dwupłciowego” bóstwa, protoplasty rodzaju ludzkiego, występująca w wielu starożytnych mitologiach.

Temat zachęca do wyjścia poza schemat „prawdziwego mężczyzny” i „prawdziwej kobiety” w kierunku eksploracji elementów żeńskich i męskich w obrazie jedności przeciwieństw, w której na nowo można poznać siebie.

Na początek wyjaśnijmy pewną sprawę i kilka pojęć. Zacznijmy od terminu obojnak, oznaczającego osobnika, u którego stwierdzono obecność organów płciowych obydwu płci. Kolejne pojęcie: hermafrodyta, z greckiego Hermaphroditos (syn Hermesa i Afrodyty), w którym kocha się nimfa Salmakis, nie mogąc go uwieść.

Dlatego w chwili, gdy Hermaphroditos wchodzi do wody, nimfa spaja się z nim tworząc jedną istotę. Androgyne (gr. gyne – kobieta, z przedrostkiem andro oznaczającym to, co męskie) to postać, w której (jak u hermafrodyty) płeć męska i żeńska stopiły się, tworząc postać dwupłciową, ale w której przede wszystkim granice między tymi płciami uległy zatarciu. Dlatego androgyn to już nie tyle, co osobnik dwupłciowy, ale przedstawiciel trzeciej, zupełnie nowej płci. Płci, która jest doskonałym zespoleniem i zjednoczeniem.

Obserwując mity kosmogoniczne różnych religii napotkamy wiele przedstawień obojnactwa bogów. Często pierwiastek androgyniczny przejawia się w zdolności bóstwa do samozapłodnienia się. Kwestia androgyniczności tych bóstw ogniskuje się w przekonaniu o pełni, jaka tkwi w dwóch uzupełniających się pierwiastkach – męskości i żeńskości. Oznaczają one podstawowe zasady, z których został zbudowany wszechświat. Dlatego też wszystko, co się na niego składa, scharakteryzować można ze względu na obecność i przewagę jednego z tych dwóch pierwiastków. W licznych azjatyckich mitach tantrycznych Słońce posiadało cechy męskie, Księżyc – żeńskie. W mitach kosmogonicznych starożytnego Egiptu niebo jest rodzaju żeńskiego, a Ziemia męskiego.

Wspólny dla wielu mitów jest fakt, iż do stworzenia świata dochodzi w wyniku seksualnego zbliżenia nieba i Ziemi bądź Słońca i Księżyca. Czasem też, to bezpośrednio z samego bóstwa wyłaniają się pierwiastki męski i żeński. W taki sposób został zapoczątkowany opisany w wielu mitologiach proces stworzenia – przez powstanie bytów męskiego i żeńskiego – z jednego bóstwa. Na przykład w indyjskiej upaniszadzie Bryhadaranjaka, pierwszy człowiek, Purusza, nie znajdował zadowolenia w samotności, więc podzielił się na istotę męską i żeńską. Kobietę jednak zaniepokoił kazirodczy charakter jej związku z mężczyzną, zaczęła więc przed nim uciekać. Ale jemu zawsze udało ją odnaleźć i posiąść pod postacią samca danego gatunku. W wyniku tych zbliżeń powstały różne gatunki zwierząt.

Idea pierwotnego hermafrodytyzmu bóstw charakterystyczna jest dla obszarów, które znajdowały się w polu oddziaływania (niekoniecznie bezpośredniego) rozwiniętych cywilizacji, a więc dla Ameryki Środkowej, Azji południowo-wschodniej i Bliskiego Wschodu. Ale mity, które opowiadają o postaciach androgynicznych, można spotkać także w tradycji indoeuropejskiej, a także na obszarach Ameryki Północnej i Południowej, Afryki, Australii, czy na wyspach Oceanu Spokojnego.

Tradycja ta, choć szczątkowo, przetrwała także w europejskiej tradycji chrześcijańskiej:

„(…) wtedy to Jahwe Bóg ulepił człowieka z prochu ziemi i tchnął w jego nozdrza tchnienie życia, wskutek czego stał się człowiek istotą żywą” [Rdz.2,7].

„Potem Jahwe Bóg rzekł: «Nie jest dobrze, żeby mężczyzna był sam; uczynię mu zatem odpowiednią pomoc»” [Rdz.2,18]. „Wtedy to Jahwe sprawił, że mężczyzna pogrążył się w głębokim śnie, i gdy spał, wyjął jedno z jego żeber, a miejsce to zapełnił ciałem. (…) Po czym Jahwe Bóg z żebra, które wyjął z mężczyzny, zbudował niewiastę” [Rdz.2,21-22].

Mamy tu więc opis stworzenia pierwszego człowieka. Pamiętajmy jednak o tym, że Bóg stworzył człowieka na swoje podobieństwo. Człowiek miał być zatem odbiciem Boskiego wzoru. Dalej bowiem wielokrotnie padają te słowa: „A wreszcie rzekł Bóg: «Uczyńmy człowieka na Nasz obraz, podobnego Nam (…)»” [Rdz.1,26]. „Stworzył więc Bóg człowieka na swój obraz, na obraz Boży go stworzył (…)” [Rdz. 1,27].

Jeśli zatem pierwszy człowiek – myślę tu o Adamie, zanim jeszcze odłączono od niego Ewę – był jednością obu płci (bo wtedy jeszcze „zawierał” w sobie Ewę, czyli pierwiastek żeński), Bóg Ojciec też musi mieć naturę androgyniczną. Androgyniczność ludzi jest więc czymś, co pierwotnie posiadano, ale co zostało utracone z chwilą rozdzielenia kobiety od mężczyzny. Prawdą jest natomiast, że gdyby człowiek pozostał postacią o naturze androgynicznej, mógłby próbować nazywać samego siebie bogiem.

O androgyniczności Jezusa, a także o potrzebie powrotu do niej człowieka, możemy wnioskować na podstawie fragmentów ewangelii apokryficznych (Ewangelii Tomasza i Ewangelii Filipa): „Rzekli uczniowie do Jezusa: «Powiedz nam, w jaki sposób nastanie nasz koniec?» Odrzekł Jezus: «Odkryliście już początek, aby poszukać końca; tam bowiem, gdzie jest początek, tam będzie i koniec (…)»” [EwTm, 18]. Być może chodzi tu o postać androgynicznego człowieka: że wszystko na nim się skończy, bo od niego też wszystko się zaczęło. Jedność była na początku i jedność będzie na końcu. „Spytali Go: «Jeśli staniemy się małymi, wejdziemy do królestwa?» Odrzekł im Jezus: «Wejdziecie, jeżeli macie zwyczaj czynić dwa jednością i stronę wewnętrzną czynić tak, jak stronę zewnętrzną, a stronę zewnętrzną tak, jak wewnętrzną, stronę górną jak stronę dolną, i jeśli macie zwyczaj czynić to, co męskie i żeńskie jednością, aby to, co jest męskie nie było męskim, a to, co jest żeńskie nie było żeńskim; (…) – wtedy wejdziecie do królestwa»” [EwTm, 22]. „Rzekł Jezus: «Gdy macie zwyczaj czynić dwoje jednością, staniecie się synami człowieczymi i powiecie „Góro przesuń się”, ona się przesunie»” [EwTm, 106].

Mowa jest o czynieniu „dwóch jednością”. Tu obie płcie połączą się w doskonałą pełnię. Człowiek nie będzie wtedy ani mężczyzną, ani kobietą, ale nimi razem. Sam Adam, po oddzieleniu od niego Ewy, zmuszony jest do życia połowicznego. W tej swoistej samotności znajduje jednak sprzymierzeńca. Oto dowiadujemy się, że Chrystus pragnie pomóc mu odnowić pradawny stan: „Gdyby kobieta nie oddzieliła się od mężczyzny, nie umarłaby z mężczyzną. Jego oddzielenie stało się początkiem śmierci – i dlatego przyszedł Chrystus, aby oddzielenie, które było na początku, ponownie oddalić, a ich oboje połączyć (…)” [EwF, 78].

Rozwiązaniem w tej sytuacji może być małżeństwo: „Misterium małżeństwa jest wielkie. Świat jest różnorodny. Podstawą bowiem świata jest człowiek. Podstawą zaś człowieka jest małżeństwo (…)” [EwF, 60].

Kontynuując wątek przedstawień postaci androgyna, należy wspomnieć o Uczcie Platona. Na uwagę zasługuje tutaj fragment, w którym mowa jest o „trzeciej płci”: „Albowiem dawniej natura nasza nie była taka, jak teraz, lecz inna. Bo naprzód trzy były płcie u ludzi, a nie, jak teraz, dwie: męska i żeńska. Była jeszcze i trzecia prócz tego: pewien zlepek z jednej i drugiej, po którym dziś tylko nazwa pozostała, a on sam znikł z widowni. Obojnakowa płeć istniała wtedy, a imię jej i postać złożone były z obu pierwiastków: męskiego i żeńskiego. (…) Otóż cała postać człowieka każdego była krągła, piersi i plecy miała naokoło, miała też cztery ręce i nogi w tej samej ilości, i dwie twarze na okrągłej, walcowatej szyi, twarze zgoła do siebie podobne. Obie patrzyły w strony przeciwne z powierzchni jednej głowy. Czworo było uszu, dwie okolice wstydliwe i tam dalej, jak sobie każdy łatwo podług tego sam wyobrazić potrafi. (…) A dlatego istniały trzy rodzaje ludzi, i to takie trzy, że męski pochodził od słońca, żeński od ziemi, a zlepek z nich obu od księżyca, bo księżyc ma w sobie coś z ziemi i coś ze słońca”. Ciąg dalszy historii jest także niezwykły. Otóż istoty zwane przez Platona „zlepkami” były bardzo niezależne i ośmielały się nawet zakłócać spokój bogom, Ci więc zaczęli się naradzać, aby samowolę owych „zlepków” skutecznie ukrócić. Zeus znalazł rozwiązanie: „(…) przestaną broić, skoro tylko będą słabsi. (…) poprzecinam każdego na dwie połowy (…)”.

Dziś, na podstawie tej historii wielu sądzi, że każdy człowiek ma na świecie swoją drugą połowę, której powinien szukać, aby osiągnąć szczęście. Czy jednak przekonanie owo powinno się włożyć między legendy, czy też może przeciwnie – powinno się je brać zupełnie na serio? Z pewnością warto zachować pewien dystans. Faktem jednak pozostaje, że wielu badaczy i myślicieli miało swoje własne postulaty w kwestii powrotu do stanu początkowej jedności. Różne zalecano postępowania i rozwiązania. Szczególnie interesujące jest przedstawienie całości psychicznej człowieka w gnozie.

W gnostycyzmie, rozwijającym się bujnie w pierwszych wiekach naszej ery, uważano ciało za swego rodzaju więzienie, z którego dusza może się uwolnić, jeśli tylko światło mądrości (gnosis) złoży w niej swe nasienie, czyniąc z niej oblubienicę bóstwa (w tekstach gnostyków chrześcijańskich – Chrystusa). W rezultacie wpływ gnostyków na chrześcijaństwo był bardzo złożony (chociaż najczęściej uważano gnostyków za heretyków).

Między innymi Jung w wielu swoich pracach wyprowadzał analogie między swoją psychologią a alchemią. Wskazywał, że alchemiczne poszukiwania kamienia filozoficznego, które prowadzą do przemiany metali nieszlachetnych w złoto, są w istocie dążeniem do przemiany duchowej. W procesie alchemicznym do powstania kamienia filozoficznego dochodzi w następstwie połączenia przeciwieństw. Każdemu składnikowi alchemicznemu można przyporządkować psychologiczny odpowiednik. Jung pisze, że wielkie znaczenia miała postać Chrystusa, który był tam rozumiany jako Pierwszy Człowiek, czyli Adam. Jung posługuje się terminem Archantroposa. I jako takiemu (to jest jako Adamowi) również przypisuje cechy androgyniczne. „To, że (…) także sam Chrystus został wciągnięty w sferę symboliki seksualnej, potwierdza cytowany przez Epifaniusza fragment z Interrogationes Maiores zaczerpnięty z tekstu pt. Maria, w którym mówi się, że Chrystus zaprowadził Marię na górę, gdzie ze swego boku wyłonił kobietę, z którą zaczął spółkować; (…) Jest zrozumiałe, że ten brutalny symbolizm nie tylko razi nasze uczucia, lecz także musiał odpychać ówczesne (III-IV w.) chrześcijańskie umysły”.

Tutaj Chrystus „wyłania” ze swojego boku kobietę, jest więc przez Junga określony jako Adam Secundus. O Bogu – Stwórcy powiedzieliśmy już wcześniej, że – według mitów kosmogonicznych – miał naturę androgyniczną. W pierwszych przekazach gnostycznych przypisana jest ona Chrystusowi. Analogicznie do Boga – Stwórcy z Księgi Genezis, Chrystus także ma tutaj rolę kreacyjną, stwórczą. To z niego powstaje kobieta, zawiera więc On w sobie zarówno pierwiastek męski, jak i żeński. Choć, jak pisze Jung, swą androgyniczność demonstruje nam nieco „drastycznie”. „Rozszczepienie Pierwszego Człowieka na mężczyznę i kobietę wyraża akt zdobycia świadomości; w ten sposób powstaje przeciwieństwo, które daje możliwość powstania świadomości”. Jung używa często terminu coincidentia oppositorum na określenie zdarzenia, kiedy to dochodzi do „przekształcenia przeciwieństw w coś trzeciego”. Jest to wyższa synteza, która może być rozpoznawalna w symbolach jednoczących.

„Jedyne, co może stwierdzić psychologia, to obecność obrazowych symboli, których znaczenie a priori nie jest bynajmniej pewne. To, co z niejaką pewnością da się na ten temat powiedzieć, ogranicza się do stwierdzenia, że symbole te posiadają pewien charakter całościowy i dlatego przypuszczalnie oznaczają «całość». Z reguły są to symbole «jednoczące» tzn. zbieżności przeciwieństw o prostym (dwójnia) lub podwójnym charakterze (czwórca)”.

W doświadczeniu samej psychologii symbole te interpretuje się jako obrazy zjednoczonej „całości” człowieka. To tutaj właśnie tkwi psychiczna pełnia człowieka. Natomiast wszędzie tam, gdzie owe symbole napotykamy, do czynienia mamy – jak pisze dalej Jung – z utożsamieniem ich z postacią Boga. Takie jednoczące i całościowe obrazy wyrażają w wielu religiach, oprócz Boga, także podstawę świata. „Obraz animae mundi względnie Pierwszego Człowieka (…) daje wyraz istnieniu przekraczającego świadomość centrum, które ze względu na jego czworakość i okrągłość, pojmujemy jako symbol całości. Przezornie możemy przy tym jedynie przyjąć, że chodzi o psychiczną całość (jak np. świadomość plus nieświadomość), jakkolwiek historia symbolu tego dowodzi, że zawsze używano go jako obrazu Boga”.

Symbolice tej towarzyszy przekonanie, iż jest ona swoistego rodzaju ładem, przeciwstawianym chaosowi, który wytworzony zostaje w wyniku kolizji świadomości z nieświadomością. Taka symbolika wprowadza porządek, jest uspokojeniem. W niej jednoczą się zwalczające się przeciwieństwa.

Do wiodących motywów jednoczących należą krzyż, kwiat, a przede wszystkim koło, które od dawna było uważane za figurę odzwierciedlającą kształt najdoskonalszy i perfekcyjny. Na Wschodzie od dawna znano te symbole. Koło i przypisywana mu symbolika najlepiej oddawane są przez obraz mandali. Charakterystyczne jest tu symetryczne uporządkowanie części dokoła punktu centralnego. Układ elementów tworzących mandalę jest zawsze typowy i – co już zostało zasygnalizowane – symetryczny, można więc wyprowadzić stąd pewną prawidłowość. Widoczne jest tu dążenie do harmonii form i barw – mają one razem stanowić wyważoną całość. Zasadniczym kształtem mandali jest koło bądź kwadrat i to one właśnie symbolizują całość. Jednak równie ważne jest to, że w każdym takim przedstawieniu silnie zaakcentowane zostaje odniesienie elementów tworzących mandalę do jej punktu centralnego. Forma koła implikuje pojęcie ruchu, który się po nim odbywa. Ruch okrężny to ruch wieczny, ale nie jest to tylko ruch po kole w dosłownym rozumieniu. Z jednej strony bowiem symbolizuje on wyodrębnienie ze świętego kręgu, z drugiej – skoncentrowanie się na centrum. W szerszym zaś sensie chodzi o zjednoczenie wszelkich przeciwieństw: zasad, pierwiastków, męskiego i żeńskiego, końca i początku, początku i końca.




Odkryj swój własny sens ~ zabierz ten tekst ze sobą w najbliższy
☽ TELEPORT NOCNY
22:00 - 01:00
WYRUSZ W PRZYGODĘ SAMOPOZNANIA

🗞️

Chcesz wiedzieć więcej?
Zapisz się do naszego newslettera.
Ciekawe artykuły i zniżki na sesje do 50%.

Tekst na podstawie eseju Anny Marii Derlatki
Androgyn, człowiek stworzony na podobieństwo Boga?
Mity androgyniczności bóstw i pierwszych ludzi

Udostępnij znajomym:

Dodaj komentarz

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.