Ciekawa relacja z Teleportu w dzieciństwo, która porusza temat obserwatora, przestrzeni i tego, co się po takiej podróży zmienia.
„Wczoraj o mojej 8 jak zaczął się teleport to jeszcze kończyłam weekend treningowy więc dopiero ok 9 usiadłam sobie spokojnie do tego. Ale od razu o 8 poczułam i usłyszałam dudnienie w uszach – trudny do opisania dźwięk czy sensacja ale mogę to porównać do wrażenia jak się siedzi blisko magnesu – słyszałam takie rytmiczne dudnienie jakby coś ruszało się po okręgu (albo faliście) i to mi dało znać że już 20-sta 😉 mimo że byłam na zoomie i z uwagą na zewnątrz to i tak odczułam zmianę postrzegania siebie, jakbym się trochę wycofała z uwagą i bardziej skupiła na swoich odczuciach.
Jak robiłam kolację to już czułam zmęczenie albo bardziej chęć zatrzymania się.
Jak już się rozsiadłam i zaczęłam medytować i skupiać na sobie to miałam ciekawe odczucia. Przez ostatnie parę dni kiedy medytowałam to byłam w stanie przesunąć uwagę że sfery głowy na wnętrze siebie będąc w pozycji obserwatora, jakbym obserwowała siebie. I ciekawe jest to że wczoraj zupełnie nie byłam w stanie tego zrobić. Mogłam przesunąć uwagę ze strefy głowy na klatkę i wnętrze, ale tak jakby obserwator zupełnie zniknął.
Na początku starałam się odnaleźć tego obserwatora, później jednak zauważyłam że to może bez sensu i jak zaczęłam bardziej obserwować ten stan to okazało się że jestem głęboko w sobie bo ciało i jego granice się rozpłynęły, ale też równocześnie jestem w kontakcie ze sobą – tak jakby ten obserwator był w większym kontakcie czy połączenie z resztą mnie zamiast tylko obserwować będąc jednocześnie trochę oddzielonym. Więc czułam większą integrację, tak to mogę nazwać.
Wizyta z dzieckiem była również ciekawa bo było nas 4, ja dorosła, i na rękach miałam płaczące niemowlę (roczek, kiedy byłam w szpitalu), kilkuletnia mnie która była mega wycofana i po prostu chciała się tulić i żeby ktoś z nią był, i w tle byłam ja, w postaci małego dziecka z pieluchą ale to była bardziej esencja mnie dziecka (moja intencja) która biegała, skakała, i też zaprowadziła mnie do tego niemowlęcia.
Chciałam bardziej poznać moją esencję ale też jasne było że najpierw trzeba się zająć tymi straumatyzowany mi częściami, więc siedziałyśmy sobie, bujałyśmy się i tuliłyśmy się. Ja im śpiewałam i rozmawiałam z nimi, piękne to było.
Co ciekawe, prawie od razu jak usiadłam do medytacji to czułam ból pleców na wysokości czakry serca, i tego nie dało się rozluźnić oddechem, ale też nie było to niepokojące.
W pewnym momencie już nie wytrzymałam i potrzebowałam się położyć, trochę ze zmęczenia i trochę żeby plecom dać odpocząć, jednak prawie przez całe 3 godziny (nawet leżąc) byłam świadoma, i w głębokiej podróży. Chyba nigdy tak długo nie byłam w stanie być wewnątrz bez uśnięcia albo chęci wyjścia z medytacji. To było bardzo interesujące.
W końcu zakończyłam podróż i usnęłam prawie od razu 😉
Dzisiaj czuję że o wiele łatwiej mi zostać ze sobą, i przekierować uwagę z myślenia na siebie wewnątrz i też czuję jakby ten kontakt był pełniejszy, jakby było więcej punktów stycznych – nie umiem tego do końca nazwać – trochę jakbym dotykała czy czuła siebie większą powierzchnią i miało to więcej “smaku” 😉
Mega ciekawe doświadczenie! I ostatnio obudziło się znowu we mnie zainteresowanie różnymi stanami świadomości ale teraz z bardziej praktycznej strony – jak to jest doświadczać alfa, beta, gamma fal, i jakie to uczucie i jaka jest różnica w świadomości i postrzeganiu świadomości.
Super że dalej to robicie 🙂 mam wrażenie że te kilka lat temu jak pierwszy raz próbowałam teleportów to nie byłam w stanie zauważać tych niuansów i bardziej subtelnych poziomów na których pracujecie a teraz jest już zupełnie inne doświadczenie.
Pozdrawiam ciepło i do następnego 🙂
A.”
Relacja z Teleportu może zainspirować Cię do dodania własnej w komentarzu, zapraszamy:)
![]() Następne już wkrótce, zobacz Kalendarz. |